czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 17

                                      ROZDZIAŁ 17 ♥

   
 Gdy znalazłam się w domu od razu poszłam do swojego pokoju. Za mną podążyła Jessie. Rzuciłam się na łóżko i po raz kolejny tego dnia zalałam łzami.  Czemu to musi dziać się tak szybko? Jeden problem zamienił się w milion innych. W mgnieniu oka ze szczęśliwej, pogodnej i beztroskiej dziewczyny stałam się dorosłą i żyjącą w niepewności o każdy dzień kobietą. Mam dopiero 19 lat, no właściwie prawie 20, ponieważ urodziny mam za 10 dni.. niewiarygodnie szybko to zleciało.. już 17 czerwiec. No cóż, nie mam raczej zamiaru urządzać imprezy urodzinowej, a może to dobry pomysł.. może jakoś przekonam do siebie Lou i zapomni o tej całej Olivii? Polubiłam ją, nawet bardzo byleby tylko nie zabierała mi Lou możemy się przyjaźnić. Czuję się jak jakaś zazdrosna idiotka, ale co mam poradzić? Kocham go, nad życie. Nagle z rozmyślań wyrwała mnie Jess.
-Kochanie, co się stało w sali Louisa? -zapytała opiekuńczym głosem. Podniosłam zapłakane oczy, właściwie nie wiedziałam dlaczego płaczę, dlatego, że Louis gadał o Olivii jakby mu się podobała, czy dlatego, że Louis nic nie pamięta i dlatego podoba mu się Olivia..chyba przez to wszystko zaczęłam płakać co nie zmienia faktu, że podoba mu się Olivia! Patrzy na nią tak jak na mnie kiedyś, Boże czuję się tak strasznie.. Podsumowując od jakiś około dwóch miesięcy płaczę tylko i wyłącznie z powodu Louisa. Znowu się zamyśliłam, Jessie strzyknęła mi palcami przed nosem. -Pytałam o coś! -przypomniała. 
-Nic się nie stało u niego w sali. Po prostu płaczę... z przemęczenia. -skłamałam. Jessie chcąc lub nie chcąc mi uwierzyła. Przytuliła mnie strasznie mocno, aż zabrakło mi tchu.
-Dziękuję. -powiedziałam cicho.
-Mi? Za co? -zapytała zdziwiona. 
-Za to, że jesteś.. za wszystko. Dziękuję.. -powiedziałam ostatni raz po czym położyłam się spać. Byłam zmęczona, Jessie chyba poszła jeszcze do Joey'a, natomiast ja po jakichś pięciu minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
~*~
   Obudziłam się po jakiejś godzinie. Zaczęłam zastanawiać się czy Jess jest jeszcze u nas. Postanowiłam to sprawdzić. Wstałam z łóżka i szybko przebrałam się w TO. Uczesałam od nowa włosy, ponieważ zdążyły się już nieźle poplątać. Po wykonaniu wszystkich czynności, które miały mnie chociaż trochę przybliżyć do wyglądu człowieka wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się do pokoju mojego brata. Tak jak myślałam zastałam tam Joey'a i Jessie rozmawiających o czymś i wpatrujących się w swoje oczy. 
-Hej wam. -powiedziałam. 
-O! Hej Rose, już wstałaś? -zapytała Jessie. 
-Taak, nie mogłam spać. Nie będę wam przeszkadzać. -powiedziałam i miałam zamiar wychodzić. 
-Nie przeszkadzasz nam. Prawda Joey? -powiedziała Jessie i spojrzała na Joey'a, który nie był zadowolony z tego, że im przerwałam. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, w końcu Jess uderzyła go w ramię i spojrzała na niego znacząco. Odchrząknął. 
-Jasne, nie przeszkadzasz. -powiedział. Zaśmiałam się tylko. 
-I tak muszę iść, chcę porozmawiać z Olivią. -powiedziałam i zamyśliłam się. 
-Rose, możemy porozmawiać? -zapytała Jessie. Przytaknęłam i wyszłam z pokoju Joey'a, po chwili dołączyła do mnie Jess. 
-O czymś chciałaś porozmawiać? 
-Rose, posłuchaj. Wiem, że chcesz dobrze.. ale uważam, że nie powinnaś się wtrącać w sprawy Olivii i Zayna. -powiedziała uważając, żeby mnie nie zdenerwować. Wywróciłam oczami.
-Jessie wiem. Ale nie spocznę póki nie dowiem się dlaczego Olivia go odtrąca. To nie jest wtrącanie się, to pomoc. -powiedziałam. Jessie spojrzała na mnie i pokręciła głową.
-Nie Rose, to nie jest pomoc. -odpowiedziała. Czułam jak narasta we mnie złość. Nie chciałam się pokłócić z Jess, nigdy taka nie byłam, nigdy się nie kłóciłyśmy. 
-Tylko z nią porozmawiam! Przecież nie będę jej nakłaniać, żeby była z Zaynem. -powiedziałam.
-Nie będziesz? A może właśnie o to ci chodzi? -spojrzała na mnie podejrzliwie. Teraz wcześniej gromadzona złość wybuchła we mnie.
-Co?! -krzyknęłam. 
-Przecież jeśli Louis zobaczy, że Olivia jest zakochana w Zaynie odpuści sobie. Widać jak na nią patrzy, ona mu się podoba Rose. A ty nie możesz tego znieść, nie możesz znieść tego, że zeszłaś na drugi plan, że już nie obchodzisz Louisa. -moje zdenerwowanie podniosło się do maksimum, uważałam żeby przyadkiem czegoś nie rozwalić. Zaczęłam nerwowo tupać nogą. 
-Słucham?! To niedorzeczne, w ogóle o to mi nie chodzi! Jak możesz tak mówić i uważać się za moją przyjaciółkę! Chcę z nią tylko porozmawiać i dowiedzieć się o co chodzi z Zaynem, a tobie nic do tego! -krzyknęłam sfrustrowana. Nie chciałam tak na nią naskoczyć, ale mnie zdenerwowała. Właściwie w jej słowach było trochę prawdy, chciałam przekonać ją do Zayna, aby Louis się w niej nie zakochał, ale nie tylko o to mi chodziło. 
-Stwierdzam tylko fakty! -krzyknęła.
-Chyba sobie zmyśliłaś te fakty, a teraz mnie nie wkurzaj, mam już dużo problemów! -Jess spojrzała na mnie, w jej oczach widać było smutek-zraniłam ją. Od razu poczułam wyrzuty sumienia. -Jessie przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć. 
-Ale powiedziałaś i to wystarczy. -Jessie ostatni raz na mnie spojrzała po czym wróciła do pokoju Joeya i wzięła swoją torebkę. Potem wyszła z naszego domu, próbowałam ją zatrzymać, ale nie słuchała. Ta kłótnia była tylko i wyłącznie moją winą, gdyby Jessie powiedziała do mnie coś takiego też by mi było smutno. Postanowiłam dać jej trochę czasu. 
    Po chwili ze swojego pokoju wyszedł Joey, podszedł do mnie. 
-Coś ty jej do cholery nagadała?! -krzyknął. 
-Ojeju! Pokłóciłyśmy się i tyle. -powiedziałam.
-Pokłóciłyście się?! I to tylko dlatego Jessie tak szybko wyszła z naszego domu?!
-Powiedziałam jej coś... nie miłego. -skrzywiłam się na wspomnienie tej chwili. Joey spojrzał na mnie pytająco. -Oj wybuchłam i nie wiedziałam co mówię. Przeproszę ją i będzie tak jak dawniej. 
-Rose, ty nie widzisz co ze sobą robisz. 
-Słucham?!
-Robisz z siebie ofiarę, wszyscy mają ci współczuć i latać wokół ciebie na paluszkach. Nie patrzysz na innych. 
-Co?! Cały czas się czymś przejmuję! Na przykład tym, że Louis stracił pamięć i teraz mnie nie pamięta, albo tym, że Olivia i Zayn się pokłócili i teraz Lou myśli, że ma szansę u Olivii i ma mnie gdzieś. Ja się przejmuję wieloma rzeczami. 
-Rose jesteś egoistką. -powiedział Joey. Zaniemówiłam, co on właśnie powiedział? Ja egoistką?! Co mam poradzić na to, że właśnie przechodzę piekło. Po chwili się otrząsnęłam. 
-Ja egoistką?! Rozumiem, że teraz wszyscy przeciwko mnie! Super, dziękuję ci. 
-Rose...
-Wszystko już powiedziałeś. Żegnam. 
-Ale gdzie ty idziesz?!
-Gdzieś gdzie będę mogła być sama! -powiedziałam i wyszłam z domu. Chyba się stąd wyprowadzę, nie z miasta.. z domu. Znajdę sobie jakieś mieszkanie, nie chcę mieszkać z rodzicami ani z Joey'em. Usamodzielnie się..
   Szłam już jakieś dobre pół godziny bez celu, w końcu zdecydowałam się napisać sms-a do Olivii. Wpisałam którki tekst z prośbą o spotkanie i nacisnęłam przycisk wyślij. Odpowiedź dostałam po jakichś dziesięciu minutach. Momentalnie się uśmiechnęłam-zgodziła się ze mną spotkać. Ale zaraz, nie wiem gdzie i kiedy. Postanowiłam do niej zadzwonić. Szybko wybrałam jej numer w kontaktach i nacisnęłam zieloną słuchawkę. 
-Cześć Olivia. 
-O, hej. -powiedziała. Wzięłam wdech i zaczęłam mówić. 
-Chciałam się zapytać kiedy mamy się spotkać. -powiedziałam. W słuchawce zapadła cisza. -Może jutro? -zapytałam. 
-Przepraszam, ale jutro nie mogę, muszę być w.. -urwała. Czy ona coś ukrywa?
-Gdzie musisz być? -zapytałam nie dając za wygraną. 
-Nigdzie. -odpowiedziała zdenerwowana. 
-Olivia, posłuchaj. Wiem, że nie znamy się długo, ale mi możesz ufać. Jeśli nie chcesz abym komuś powiedziała będę milczeć, ale naprawdę musimy się spotkać.
-No dobrze, spotkajmy się jutro o 12:00 w szpitalu. W tym gdzie leży Louis. Będę tam. -powiedziała. To tylko tam miała zamiar iść? Żeby odwiedzić Louisa? Nie ma tu nic do ukrywania.. chyba, że on się jej podoba! Jeśli tak to... nie no muszę się uspokoić, jestem aż za bardzo zazdrosna. 
*Z perspektywy Olivii*
   Cholera, trochę się wygadałam. Ale chyba mogę ufać Rose. To dobra dziewczyna, powiem jej jutro prawdę. Powiem jej dlaczego nie mogę być z Zaynem, a może raczej nie chcę. 
   Resztę dnia przesiedziałam w domu oglądając telewizję i sprzątając. Denerwowałam się przed jutrzejszym dniem, przecież tak długo ukrywałam się z chorobą. Odtrąciłam od siebie wszystkich, a teraz gdy znowu poznałam fajnych ludzi nie chcę tego samego, wole żeby nie wiedzieli o mojej chorobie niż żeby się nade mną litowali. Rose się dowie, ale na tym się skończy, jeśli komuś wyjawi to co jej jutro powiem chyba ucieknę z Londynu. Nie chyba, napewno. No cóż nie będę się teraz zamartwiać tylko poczekam do jutra. 
~*~
   Obudziłam się o około 9:00. Jak zwykle wstałam i przygotowałam rzeczy do ubrania. Poszłam do łazienki wziąć prysznic i zrobić makijaż po czym wróciłam do sypialni aby założyć wcześniej przygotowane ciuchy. Schodząc na dół do kuchni sprawdzałam w telefonie czy nikt nie napisał albo nie zadzwonił-tak jak się spodziewałam zero wiadomości. Nikt się mną nie przejmuje, ale tego właśnie chciałam. Właściwie w Londynie nie mam nikogo poza Rose i chłopakami, rodzice nie żyją, a babcia została w naszym rodzinnym mieście. Mój ostatni chłopak-Jason zostawił mnie gdy dowiedział się o mojej chorobie. Smutne, ale prawdziwe, uznał, że woli teraz cierpieć niż później, bo i tak mnie straci, a chce dziewczyne a nie trupa. W ogóle mnie nie wspierał, nie powiedział "Kochanie, będzie dobrze wyzdrowiejesz zobaczysz". Po rozstaniu z nim odtrąciłam od siebie wszystkich znajomych, nie wiedzieli że jestem chora dopóki nie rozstałam się z Jasonem. Teraz jestem, a właściwie byłam sama, bo pojawił się Zayn. Zawrócił mi w głowie, czułam się przy nim jak nowonarodzona, szczęśliwa i przede wszystkim przy nim nie czułam się chora. Ale gdy tylko próbował mnie pocałować nie wytrzymałam, tak-boję się, że będzie tak samo jak z Jasonem. Boję się miłości, a raczej bólu. Już taka jestem. 
   Gdy zjadłam śniadanie poszłam oglądać telewizję, właśnie leciał wywiad chłopców. Szkoda, że bez Louisa. Trudno mi się patrzyło na Zayna, ale postanowiłam go obejrzeć. Chłopcy pierwszy raz powiedzieli o Louisie, który nic nie pamięta, wywiad był ciekawy, ale wyłączyłam go po jakichś 7 minutach i poszłam odkurzyć salon. Musiałam zrobić coś dla zabicia czasu. W końcu wybiła 10:00. Wzięłam wszystko co potrzebne i pojechałam do szpitala. Tam zrobili mi badania, które trwały jakieś 40 minut i w końcu mnie wypuścili. Niestety umówiłam się z Rose i nie mogłam wrócić do domu, więc postanowiłam pójść do Louisa. Gdy znalazłam się przed jego salą nikogo tam nie zastałam.. No tak, chłopcy mieli niedawno wywiad, więc pewnie za niedługo tu się zjawią. Weszłam do sali Louisa, oglądał telewizję. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko. 
-Hej Louis. -powiedziałam na powitanie.
-Cześć Olivia, co u ciebie? -zapytał pełen entuzjazmu. 
-A wszystko dobrze, a ty dobrze się czujesz? -Louis przytaknął i zdjął swoją koszulkę z krzesła tym samym dając mi do zrozumienia, że mam na nim usiąść. Zrobiłam to i zaczęłam z nim rozmawiać. Nawet nie zauważyłam a była już 11:50, do sali Louisa weszła Rose. Dziwnie to wyglądało, ponieważ Louis nie wykazywał żadnego entuzjazmu z powodu jej przybycia-smutne. 
-Hej Rose. -przywitałam się. Rose uśmiechnęła się do mnie.
-Cześć Lou, cześć Olivia. -Louis odpowiedział jej z uśmiechem.
-Rose, pójdziemy porozmawiać na dół do restauracji? -zapytałam. Rose zgodziła się i po chwili byłyśmy w windzie wiozącej nas na dół. No to własnie teraz mój sekret wyjdzie na jaw. 
***
Hejooo! Kolejny rozdział! Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Jeśli pierwszy raz tu jesteś zaobserwuj mojego bloga! Długo pisałam ten rozdział, ale ostatnio towarzyszy mi brak weny, myślałam nawet o zawieszeniu bloga, ale ostatecznie zostałam przy pisaniu go. 
Jeśli podoba Wam się rozdział komentujcie.
*WAŻNE*

NAPISZCIE MI W KOMENTARZU CZY MAM WAS DALEJ INFORMOWAĆ NA TT O NOWYCH ROZDZIAŁACH. BO NIEKTÓRE OSOBY MNIE O TO PROSIŁY, A WCALE NIE WCHODZĄ A NAWET JEŚLI NAWET WCHODZĄ TO NIE KOMENTUJĄ. 
To chyba tyle, papa

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 16

                           Rozdział 16 ♥

*Z perspektywy Rose*
      Byłam oszołomiona.. nie docierało do mnie to co przed chwilą usłyszałam. On mnie nie pamięta, nie pamięta nas wszystkich.. nie pamięta nic. Co to miało znaczyć? Czy kiedykolwiek odzyska pamięć? Lekarz mówił, że to przez to, że długo spał, ale mimo wszystko się boję.
    Podszedł do mnie Harry, widać było jak się martwił.. no, każdy się martwił. 
-Rose, jak myślisz.. on niedługo odzyska pamięć? Boję się o niego. -powiedział prawie niesłyszalnym głosem. Doskonale wiedziałam co czuł-strach o najlepszego przyjaciela. To niesamowite, jak bardzo byli ze sobą zżyci, nie mówię tylko o Lou i Harry'm, ale także o Zayn'ie, Niall'u i Liam'ie. Jak dla mnie oni mogli by być swoimi braćmi, właściwie są. Spojrzałam przez niewielką szybę na Louisa.. rozglądał się po sali i nie wiedział co ze sobą zrobić. Przyjrzałam mu się bardziej, na jego twarzy malował się niepokój, szok i nie wiadomo co jeszcze. Tak się o niego martwię. Nagle podeszła do mnie Jessie, też była wystraszona i zaczęła nerwowo strzykać palcami, zawsze tak robiła gdy się denerwowała. Nie mogłam znieść tego odgłosu, zawsze przyprawiał mnie o ciarki na całym ciele. Spojrzałam na nią znacząco. Przerwała tą czynność.
-Jak się czujesz? -zapytała. Miałam ochotę krzyczeć, płakać, wybiec z tego szpitala i rzucić się z mostu.. Czasem myślę, że samobójstwo byłoby lepszym rozwiązaniem. Ciągłe problemy już mnie przerastały. Ale nie... przecież nie można uciekać przed problemami, trzeba stawić im czoła i tak właśnie mam zamiar zrobić. 
-Już lepiej, ale nadal nie mogę uwierzyć, że on nic nie pamięta. -odpowiedziałam nie do końca szczerze. Właściwie w środku byłam załamana. 
-Pójdziesz ze mną do łazienki? Czuję, że rozmazałam się przez te łzy. -powiedziała Jessie. Przytaknęłam tylko i ruszyłam za nią wprost do toalety. Po drodze spotkałyśmy Zayn'a i Olivię w dosyć dziwnej sytuacji-on próbował ją pocałować, a ona uciekła. Usłyszałam tylko jak mówi ciche 'przepraszam' i znika. Spojrzałam na Zayn'a, a on na mnie po czym spuścił głowę. Wiedziałam, że nie chce o tym rozmawiać. Poklepałam go po ramieniu, Jessie skinęła do mnie głową i poszła do łazienki. Ja natomiast chciałam się dowiedzieć co tutaj zaszło. 
-Zayn, chcesz o tym porozmawiać? -zapytałam. 
-Nie. -odpowiedział nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego. W jego głosie można było wyczytać smutek, ale i złość. 
-W porządku, nie będę naciskać, ale jak będziesz chciał porozmawiać pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść. -odpowiedziałam. Wtedy dopiero podniósł głowę i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko. 
-Dziękuję. -powiedział i odszedł. Stojąc tam sama jak jakiś kołek przypomniałam sobie o Jessie i po chwili byłam już w łazience. Zastałam tam ją, akurat malowała rzęsy. Gdy mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła. Zaczęłyśmy rozmawiać, Jess rozgadała się jak katarynka, a ja tylko jej odpowiadałam.. myślami byłam gdzie indziej. Cały czas dręczyło mnie to całe zajście z Olivią, przecież wydawało się, że polubiła Malika, a teraz? Postanowiłam z nią porozmawiać, wiem, że to trochę głupie wkładać nos w nie swoje sprawy, ale zależy mi na ich szczęściu. Tak, porozmawiam z nią jak tylko znowu pojawi się w szpitalu, lub po prostu się z nią umówię.
*Z perspektywy Olivii*

    Gdy tylko uciekłam od Zayna weszłam do windy, tam zalałam się łzami. On chciał mnie pocałować, a ja uciekłam. Najgorsze jest to, że ja się chyba w nim zakochałam, a przecież przysięgłam sobie, że nigdy tego zrobię. Nie mogłam się zakochać, bardziej by bolało.. ale nie powiem Malikowi prawdy, nie powiem mu dlaczego go odtrącam, nie powiem mu że jestem chora na białaczkę.. To byłoby zbyt trudne, dla mnie i dla wszystkich. Lepiej jak usunę się z jego życia, ale przecież polubiłam tą całą 'ekipę', moi jedyni znajomi, którzy nie wiedzą o mojej chorobie. I dobrze, nie chcę aby ktokolwiek się dowiedział, nie chcę litości. Po prostu zniknę.
*Z perspektywy Louisa*
    Cały czas leżałem w łóżku i próbowałem sobie coś przypomnieć.. na marne. To co opowiadała niejaka Rose.. było dziwne, wydawało mi się, że to nie prawda.. moje życie było aż tak zakręcone? Wprawdzie ta dziewczyna była ładna i wydawała się miła, ale jakoś nie zwróciłem na nią uwagi.. bardziej zaciekawiłem się Olivią. Jest urocza, miła, taka beztroska. Bardzo mi się spodobała, ale ja jej chyba nie. Jej w oko wpadł jeden z moich 'przyjaciół', ten wysoki mulat z brązowymi oczami. Nazywał się.. Zayn! Tak już pamiętam. Mam nadzieję, że szybko odzyskam pamięć, bo tak nie mógłbym normalnie funkcjonować, przecież podobno jestem gwiazdą na skalę światową.. a.. nawet nie mam o tym pojęcia.. to jest, takie trudne to opisania. Muszę wszystkich lepiej poznać, chyba nikomu teraz nie zaufam.
    Nagle do mojego pokoju weszła Rose i jej przyjaciółka, Rose podeszła do mojego łóżka, nie wiedziałem jak się zachować. Usiadła, chciała złapać mnie za rękę, ale w ostatniej chwili się powstrzymała, sądziła, że tego nie zauważyłem.
-Coś się stało? -zapytałem.
-Nie, nic. Chciałam cię tylko odwiedzić i powiedzieć, że za niedługo będziesz miał robione kolejne badania. -powiedziała. Patrzyła na mnie z takim bólem, przez moment na prawdę mi przeszło przez myśl, że mógłbym ją pokochać, ale ja jej w ogóle nie znałem! No, znałem, ale nie pamiętałem.. i to było najgorsze.
-Aha, dziękuję. -odpowiedziałem i wymusiłem uśmiech, odpowiedziała mi tym samym. Na moment zapadła niezręczna cisza. W końcu przerwała ją Jessie.
-To może ja sobie pójdę.. po..po.. po jakiś napój! -krzyknęła. 

*Z perspektywy Rose*
   Jessie chyba nie mogła wymyśleć nic bardziej dziwnego. Louis i tak wiedział o co chodzi. Czemu ona mnie z nim zostawia, nic z siebie nie wyduszę! Powoli zaczynałam się denerwować, w końcu Jessie wyszła z sali, a ja spuściłam głowę na dół. Louis też się speszył, ale nie dał tego po sobie poznać, tak jak myślałam nie mogłam nic powiedzieć, siedziałam tylko bez ruchu i wpatrywałam się w białe, zimne kafelki. Próbowałam znaleźć w nich coś ciekawego..na marne. Tomlinson w końcu na mnie spojrzał.
-No więc..kiedy mam te badania? -zapytał. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu prosto w oczy, widziałam w nich współczucie i nie wiedzę. 
-Za jakieś 15 minut. -odpowiedziałam. 
-Aha, dziękuję. Mogę cię jeszcze o coś zapytać? -powiedział. Sądziłam, że będzie chciał ze mną normalnie porozmawiać.
-Wiesz może gdzie jest Olivia? -zapytał. Od razu posmutniałam, on mnie nie pamięta.. to znaczy, że mu na mnie nie zależy ani nic do mnie nie czuje.. teraz może mu się podobać każda.. i to pewnie nie będę ja. 

-Wyszła ze szpitala. -odpowiedziałam. 
-Aha, szkoda. Mam nadzieję, że jutro też przyjdzie. -powiedział. We mnie już normalnie buzowało, przecież ja go kocham, a teraz jestem zazdrosna. On wie jak z nami było, może mnie nie pamięta, ale nie obchodzi go, że mnie tym rani? 
-Ja już sobie pójdę, niedługo powinien przyjść do ciebie lekarz. -odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu. Louis uśmiechnął się do mnie, ale był to szczery uśmiech, udałam, że nic się nie stało i również się uśmiechnęłam po czym wyszłam z jego sali i od razu skierowałam się do wyjścia. Po drodze 'zgarnęłam' jeszcze Jessie i zaciągnęłam ją na podziemny parking. W końcu znalazłyśmy samochód i pojechałyśmy do mnie do domu. 
 ***
O Boże, nie wiem od czego zacząć. Może najpierw Was przeproszę, że tak długo musieliście czekać na rozdział, nie miałam weny i ogólnie dużo miałam na głowie. Mam nadzieję, że taka sytuacja się już nigdy nie powtórzy. Rozdział krótki, ale musiałam go wstawić, bo wiedziałam, że nic już więcej nie napiszę, a będę sie tylko męczyć. 
Oczywiście z racji, że jestem rasowym żebrakiem proszę Was o komentarze, motywują mnie i wywołują wenę. 
Utworzyłam kolejnego bloga razem z moimi przyjaciółkami gdzie piszemy imaginy +18 <haha zboki> Wchodźcie, czytajcie, komentujcie i OBSERWUJCIE! ♥ Oto on: <KLIK>. Papa KOCHAM WAS!

czwartek, 11 kwietnia 2013

Przepraszam :c

Hejoo!
Na samym wstępie chcę Was przeprosić za to, że tak długo nie dodaję rozdziału, ale szkoła i totalny brak weny mnie 'rozwaliły'. Męczę się z rozdziałem już jakiś dobry tydzień i nie mogę wymyślić nic dobrego. Jednak ostatnio znowu wena powróciła i mam nadzieję, że rozdział pojawi się już niedługo. Na prawdę strasznie przepraszam, ale wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli ♥. Wszelkie pytania możecie zadawać na moim asku <KLIK>. Odpowiadam na każde. Zapraszam również na mojego twittera <KLIK>. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 15

                              Rozdział 15 ♥

   Obudziłam się około 10 rano. Od razu sprawdziłam czy któryś z chłopaków nie dzwonił ani nie pisał w sprawie Lou. Żadnych powiadomień, wiadomości czy czegokolwiek. No trudno, może to i lepiej. Ospale przeciągnęłam się po czym postawiłam nogi na zimnej podłodze i pobiegłam pod prysznic. Stojąc pod lecącą na mnie ciepłą wodą jak zwykle rozmyślałam. Postanowiłam dzisiaj odwiedzić Louisa, codziennie będę to robiła. Mam nadzieję, że w końcu się obudzi. Po pięciu minutach wyszłam z pod prysznica po czym owinęłam się bawełnianym ręcznikiem, wytarłam dokładnie każdą część mojego ciała po czym założyłam białą bieliznę. Potem poszłam ubrać się w TO i zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni zastałam Joey'ego i Jessie całujących się. Ale słodko wyglądali.
-Witam moje gołąbeczki. -powiedziałam. Oderwali się od siebie po czym spojrzeli na mnie. -Nic się tam w nocy nie działo? Bo mi cały czas ktoś walił w ścianę hmm? -powiedziałam dla żartów, wcale nikt mi nie walił w ścianę ani nic takiego, ale widać było że się zawstydzili, a Jess się zarumieniła. Czyżby? 
-Na serio słyszałaś? -zapytali prawie równo.. Zaśmiałam się.
-Nie, właśnie przed chwilą sami się zdradziliście. Haha. -powiedziałam. Joey wzruszył ramionami po czym pocałował Jess w czoło i poszedł oglądać telewizję. Spojrzałam na Jessie chyba się na mnie wkurzyła. 
-Ej no, Jessie. Chyba nie jesteś zła. 
-Jestem. 
-Ale ja tylko żartowałam, no heeej. -powiedziałam. Jess nie mogła się dłużej gniewać i zaczęła się śmiać. 
-Ok. Jedziesz dziś do Lou? -zapytała biorąc ostatni łyk kawy. 
-No jasne, będę codziennie do niego przychodzić. -odpowiedziałam jej wyjmując dwa kawałki chleba. Postanowiłam sobie zrobić prostą kanapkę z serem. Zrobione już kanapki położyłam na talerzyku, zaparzyłam sobie jeszcze herbatę po czym usadowiłam się wygodnie na krześle. Kątem oka zauważyłam, że Joey ogląda jakiś durny wywiad w telewizji, nie przejęłam się tym za bardzo. Zaczęłam jeść śniadanie, po chwili dołączyła do mnie Jess. Zastanawiało mnie jedno, czemu w domu tak cicho? Już dawno słyszałabym kłótnie rodziców o łazienkę albo coś w tym stylu, w ogóle nie było słychać rodziców. 
-Gdzie rodzice? -to pytanie skierowałam do Joey'ego, który był całkowicie zajęty telewizją. Na moment spojrzał na mnie, a potem na Jessie i szeroko się do niej uśmiechnął, ahh ci zakochani. -Joey!
-Pojechali do sklepu! -krzyknął i znowu spojrzał na Jessie. Wkurzyłam się na niego, dokończyłam śniadanie po czym pocałowałam Jess w policzek i szybkim krokiem wyszłam z domu. Skierowałam się do mojego samochodu, odpaliłam go i ruszyłam prosto w stronę szpitala. 
     Gdy znalazłam się w środku wielkiego budynku o nazwie "szpital" od razu poszłam do windy, która zawiozła mnie na 4 piętro prosto do sali "214". Obok sali Louisa zauważyłam Zayna rozmawiającego z jakąś brunetką, na oko miała 20 lat, była szczupła, wysoka i miała kręcone włosy.. kto to jest? -pomyślałam. Podeszłam do nich bliżej. Zayn i ja spojrzeliśmy na siebie prawie w tym samym czasie. 
-Hej. -powiedziałam. W tym momencie spojrzała na mnie nieznajoma brunetka i uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłam to.
-Hej Rose, poznaj Olivię, Olivio poznaj Rose. -Zayn zapoznał nas z sobą, Olivia wyciągnęła do mnie rękę, którą jej podałam. Po chwili byliśmy już pogrążeni w rozmowie. Olivia to naprawdę miła osoba. Podobno poznała Louisa na owej imprezie gdy do mnie dzwonił. Wytłumaczyła mi, że obaj byli wtedy pijani i przeprasza mnie za wszystko. Wybaczyłam jej, bo właściwie nic nie zrobiła. 
-A tak właściwie, to co ty tutaj robisz Olivia? -zapytałam. Byłam ciekawa co porabiała sama w szpitalu. Ta gdy usłyszała moje pytanie zrobiła się jakaś... tajemnicza. 
-Jestem.. na badaniach. -odpowiedziała zmieszana. 
-Pozwolisz, że zajrzę do Louisa? 
-Tak, jasne. Ja już u niego byłam. -powiedziała. Uśmiechnęłam się do niej po czym podziękowałam za rozmowę i weszłam do sali mojego ukochanego. Spojrzałam na niego, wyglądał tak samo, cały w bandażach i w tych kabelkach. Obok jego łóżka stała cała aparatura. Podeszłam szybko do niego i usiadłam obok na krześle. Zaczęłam do niego mówić, opowiadać mu co się dzisiaj stało, że Olivia tu jest, którą zdążył już poznać. Siedziałam tak i wpatrywałam się w niego, napawałam się jego widokiem, rozmyślałam jakby to było gdybym w ogóle nie postanawiała wyjechać. Nie byłoby tego wypadku i nie leżałby tutaj teraz. No, ale nie czas aby się obwiniać. Złapałam go lekko za rękę, wyszeptałam mu do ucha ciche "Kocham cię" i już miałam zamiar wychodzić gdy usłyszałam głośne pikanie, odwróciłam się szybko i spojrzałam na wielki sprzęt stojący obok łóżka Louisa.. wskazywał, że jego tętno jest słabe. Od razu pobiegłam po lekarza, który zjawił się w jednej sekundzie. Patrzyłam na całe zamieszanie i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, na małym ekraniku wyświetlił się brak tętna, spojrzałam na Louisa, nie wydawał żadnego okazu życia, wybuchłam płaczem, jeden lekarz zaczął go od razu reanimować, a drugi wyprosił mnie z sali. Po chwili znajdowałam się na prawie pustym korytarzu.. no właśnie prawie, był na nim tylko Zayn, który od razu do mnie podszedł. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, zaczęłam krztusić się łzami. 
-Rose co się stało?! Co z Lou?! -zaczął krzyczeć. Widząc jak bardzo jestem roztrzęsiona przytulił mnie mocno, poczułam się bezpiecznie, ale nie przestawałam płakać.
-On.. oni.. go.. oni go.. reanimowali. Boże.. on.. -zaczęłam się jąkać. 
-Na pewno nic mu nie będzie, spokojnie. -odpowiedział mi, chociaż widać było, że cholernie się przestraszył i chyba sam nie wierzył w swoje słowa. W pewnym momencie zauważyliśmy resztę chłopców, którzy właśnie wysiadali z windy i zaczęli biec w naszą stronę. 
-Co się stało?! -krzyknął Harry. Zayn wszystko mu wytłumaczył, a ten razem z Niall'em usiadł na krześle i powstrzymywał się od płaczu. Po chwili przytuliłam się do Nialla całego w łzach, żal mi go się zrobiło. 
-Wszystko będzie dobrze.. -powtórzył Zayn. -bo przecież musi być dobrze.. -dokończył. Żadne z nas mu nie odpowiedziało. Teraz tylko czekaliśmy. Po 15 minutach z jego sali wyszedł jeden z lekarzy. Od razu zerwaliśmy się z miejsc, bałam się, że za chwilę usłyszę cholerne "przykro nam, nic się nie dało zrobić", tak się jednak nie stało. 
-I co z nim? -zapytałam od razu.
-Ahh, nie wiemy właściwie jak się to stało. To chyba jakiś cud, jego serce przestało bić.. myśleliśmy, że reanimacja już nic nie da, ale jednak.. chyba ktoś go bardzo lubi tam na górze. -powiedział lekarz. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. -Na razie jednak nie można do niego wchodzić, jego stan się pogorszył. 
-Dobrze. -odpowiedziałam. -Dziękuję, dziękuję, uratował mu pan życie.. 
-Taka moja praca. -powiedział. Uśmiechnęłam się do niego lekko po czym znowu usiadłam na krzesełku. Teraz byłam spokojniejsza, ale słyszałam jego słowa "jego stan się pogorszył", to mi nie dawało spokoju. 

                                     ~ 1,5 miesiąca później ~

    Louisa można już odwiedzać, bandaże na jego ciele powoli znikają, a on dalej jest w śpiączce. Martwię się o niego, nocami nie śpię tylko płaczę w poduszkę. Pragnę tylko jednego, pragnę aby się obudził... 
    Dzisiaj wszyscy postanowiliśmy iść w odwiedziny do Lou. Z rana wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Po chwili byliśmy już w sali Louisa, usiadłam obok niego na krześle i złapałam go za rękę. Chłopcy i Jess widzieli jak się martwię. 
-Nie zamartwiaj się. On się obudzi. Wszystko będzie dobrze. -powiedział Zayn. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym nadziei i smutku, chciałam aby jego słowa się spełniły. Nagle do sali weszła Olivia, powitaliśmy ją i wróciliśmy do wcześniej wykonywanych czynności. Jessie rozmawiała z Harry'm, Zayn siedział obok mnie i patrzył na Louisa, a Niall jadł kanapkę. Po chwili do Zayna dosiadła się Olivia i zaczęła z nim rozmawiać. Albo mi się wydawało, albo ta dwójka się sobie strasznie spodobała, no cóż nie obchodziło mnie to wtedy. Ścisnęłam mocniej rękę Lou, nagle poczułam, że on również złapał moją rękę.. niee to muszą być jakieś zwidy. 
-Louis? -szepnęłam. Wszyscy to usłyszeli i momentalnie spojrzeli na Louisa. Ten zaczął powoli otwierać oczy.. oniemiałam, myślałam, że ta chwila nigdy nie nadejdzie. Harry od razu zawołał lekarza. Ten gdy przyszedł od razu do niego podszedł. Zaczął go badać i w ogóle. Wstałam z krzesła. 
-Louis nareszcie się obudziłeś! -krzyknęłam. On jeszcze nie do końca świadomy rozglądał się po szpitalnej sali, jakby nie wiedział skąd się tu wziął. Patrzył na mnie, na chłopców, na Jessie jak na nieznajome osoby. 
-Kim wy jesteście? I co ja tu w ogóle robię?! -zapytał. Zdziwiłam się, czyżby on.. nas nie pamiętał? Lekarz spojrzał na niego, a potem na nas.
-Doktorze o co chodzi? On nas pamięta?! -krzyknęłam zdezorientowana. Louis przyglądał się tej scenie z wielkim zainteresowaniem.
-Spokojnie, on długo spał. Może do końca nie pamiętać, ale niedługo wszystko się poprawi.
-Czemu ja spałem? I dlaczego jestem w szpitalu?! I kim są ci ludzie? -cały czas zadawał pytania. Byłam bezradna. 
*Z perspektywy Louisa*
    Obudziłem się. Nie byłem jednak w swoim łóżku.. za rękę trzymała mnie jakaś dziewczyna, na oko miała 20 lub 19 lat. Dosyć ładna.. pytanie tylko dlaczego trzymała mnie za rękę i znała moje imię. Rozejrzałem się po całym pokoju, zorientowałem się dopiero po chwili, że jestem w szpitalu. W sali była też czwórka chłopaków i dwie dziewczyny. Jeden z chłopaków poszedł po lekarza, który już po chwili zaczął mnie badać, nie wiedziałem o co chodzi. 
-Kim wy jesteście? I co ja tu w ogóle robię?! -zadałem pytanie. Dziewczyna, która wcześniej trzymała mnie za rękę zapytała doktora o co chodzi, po jej minie można było wyczytać strach.. Nie wiedziałem o czym mówił ten lekarz. 
-Czemu ja spałem? I dlaczego jestem w szpitalu?! I kim są ci ludzie? -zacząłem sypać pytaniami. Chciałem się dowiedzieć jak najwięcej. Lekarz zaczął tłumaczyć mi jak się tu znalazłem, nie mogłem uwierzyć. Podobno jechałem na lotnisko i miałem wypadek, to było straszne, spałem przez półtora miesiąca, a najgorsze jest to, że nic nie pamiętam. NIC! A zwłaszcza tych ludzi, którzy nade mną stoją. 
-Louis, nie pamiętasz mnie?! -ta sama dziewczyna znowu zaczęła do mnie mówić. Reszta stała jak wryta. 
-Nie. Znamy się w ogóle? -zapytałem. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie chciałem jej urazić... 
-Jestem Rose.. nic ci się z tym nie kojarzy? 
-Niee, a kim wy jesteście? -skierowałem pytanie do pozostałych. Po chwili zaczęli mi się przedstawiać. Żadne z ich imion mi się z niczym nie kojarzyło. Powiedzieli, że są moimi przyjaciółmi, że byliśmy razem w X Factorze, a teraz mamy zespół o nazwie 'One Direction'. Nie mogłem uwierzyć, to znaczy, że jestem sławny? Przedstawiła mi się również Olivia, którą poznałem na jednej z imprez i Jessie, która była przyjaciółką Rose. Jednak sama Rose siedziała cicho. W końcu skierowałem się do niej. 
-A skąd my się znamy? -zapytałem. Dziewczyna, która wcześniej wpatrywała się w podłogę przeniosła na mnie wzrok. 
-Poznaliśmy się niedawno.. -zaczęła opowiadać mi całą historię. Nie mogłem jej uwierzyć, a może nie chciałem uwierzyć? To mi się wydawało nie realne. Boże to było takie frustrujące. W końcu opuścili mój pokój, a ja mogłem odpocząć. 
***
BA DUM TSSS! Jest 15 rozdział.. LOL jest 24:31 a ja rozdział dodaję. STRASZNIE Was przepraszam, że taki krótki, ale normalnie paczałki mi się same zamykają, a "obiecałam" dwóm osobom, że dodam go jeszcze dzisiaj. Osobiście nie jestem z niego zadowolona, to chyba jeden z moich najsłabszych rozdziałów,no ale zdaję się na Was. Czytasz=komentujesz. KAŻDY KOMENTARZ MOTYWUJE MNIE CORAZ BARDZIEJ! KOCHAM WAS! POZDRAWIAM! ♥