sobota, 23 marca 2013
Rozdział 12
Rozdział 12 ♥
W końcu opamiętałam się i oderwałam od niego.
-Przepraszam! Boże co ja zrobiłam! -krzyknęłam. Zayn posmutniał, ale wiedział o co chodzi.
-Nie, to ja przepraszam. Powinienem w ogóle ci nic nie mówić. Lepiej będzie jak sobie pójdę. -powiedział i wyszedł z łazienki. Stałam i wpatrywałam się w drzwi. Nie docierało do mnie, że przed chwilą z własnej woli "zdradziłam" Louisa, co z tego, że już nie jesteśmy razem, ja go kocham i czuję się jakbym go zdradziła. Łza spłynęła po moim policzku. Czemu go pocałowałam, przecież nic do niego nie czuję, a zrobiłam mu nadzieję. Jaka ja jestem głupia.
Siedziałam w tej łazience jeszcze jakieś dwie minuty, aż w końcu zeszłam na dół do chłopaków. Patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, jakby wiedzieli co się stało tam na górze.
-Rose? -odezwał się Niall, wszyscy byli wpatrzeni we mnie jak w obrazek.
-Tak?
-Czemu Zayn wyszedł? Co się stało tam na górze?
-Chłopcy... Nie chcę o tym mówić.
-Dobrze, nie będziemy naciskać. Wiedz tylko, że nam możesz wszystko powiedzieć. -tym razem odezwał się Harry. Wszyscy mieli takie poważne miny.
-No dobrze, niech wam będzie. Ja... pocałowałam Zayna. -powiedziałam i ucichłam, było mi wstyd. Nie wiedziałam czy mam żal do Zayna czy do samej siebie, chyba raczej do siebie, bo gdybym miała to wszystko za złe Zayn'owi wyszłabym na jedną, wielką egoistkę.
-Jak to pocałowałaś Zayna? A Lou? -odezwał się Liam.
-No właśnie. To było pod wpływem emocji, ja kocham Louisa, a przez swoją głupotę zrobiłam nadzieję Zayn'owi. -powiedziałam i spuściłam głowę, pozwoliłam spłynąć łzom. Chłopcy mnie przytulili.
-Spokojnie. -powiedział Liam. -Na pewno wszystko się ułoży. Jesteśmy z tobą.
-Dziękuje, kocham was.
-Posiedzieć jeszcze tutaj? -odezwali się wszyscy.
-Nie, możecie iść. Chcę być sama, dziękuje. -chłopcy przytaknęli, przytulili mnie i pożegnali po czym wyszli.
*Z perspektywy Louisa*
Stałem przy blacie i robiłem sobie kolejną kanapkę. Strasznie mi się nudziło. Chłopcy byli u Rose, a ja zostałem sam. Usiadłem na kanapie i zacząłem oglądać jakiś nudny film, nawet nie wiem na jakim kanale. Oni pewnie tam się dobrze bawią, a ja siedzę jak ten tumok. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł, przecież ja nie muszę tutaj siedzieć i się nudzić. Postanowiłem pójść na imprezę. Wstałem z tej szarej kanapy i poszedłem jakoś się ubrać. Gdy byłem już gotowy usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu, zszedłem na dół, aby zobaczyć kto to. To był Zayn, ale bez chłopców..
-Hej, co ty tu robisz? -zapytałem.
-Tak jakby "pokłóciłem" się z Rose. Ehh nie ważne, a coś ty się tak wystroił.
-Postanowiłem nie nudzić się w domu i pójść na imprezę. Idziesz ze mną? -zapytałem. Zayn chwilę się wahał, ale w końcu przytaknął i po chwili byliśmy w samochodzie, w drodze na imprezę. Nie wiem czy to mi jakoś pomoże, ale muszę zapomnieć o Rose. Tak będzie najlepiej.
Wysiedliśmy pod jednym z najpopularniejszych i najdroższych klubów w Londynie. Uśmiechnąłem się lekko do Zayna.
-To co, wchodzimy? -zapytał Zayn.
-Jasne, dzisiaj chcę się już tylko bawić.
Weszliśmy do klubu. Od razu do moich uszu dobiegł głośny dźwięk muzyki, wszędzie czuć było alkohol i papierosy. Szedłem z Zaynem omijając kolejne, pijane nastolatki, w końcu usiadłem przy barku.
-Dwa razy whisky poproszę. -powiedziałem. Gdy dostałem dwa kieliszki, swój wypiłem od razu, a drugi dałem Zayn'owi.
-Jeszcze raz to samo. -powiedziałem. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, aż nogi zaczęły się pode mną uginać. Wkręciłem się w wir zabawy, Zayn zniknął mi z pola widzenia. W jednym momencie rozmawiałem z ludźmi, których w ogóle nie znałem, a w drugim momencie śmiałem się z coraz to innymi kobietami. W końcu zmęczony opadłem na krzesło i zamówiłem kolejnego drinka. Nagle dosiadła się do mnie jakaś brunetka, miała lekkie loki, na oko 20 lat.
-Hej, jestem Lou, a ty? -zapytałem.
-Jestem Olivia, miło mi cię poznać... -brunetka uśmiechnęła się do mnie, odpowiedziałem tym samym.
*Z perspektywy Rose*
Wstałam z kanapy i poszłam wziąć prysznic. Zastanawiałam się co u Lou, u Zayna.. Potem poszłam ubrać się w pidżamę po czym wskoczyłam do ciepłego łóżka, leżąc tak i rozmyślając o wszystkim i o niczym odpłynęłam do krainy Morfeusza..
Obudził mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz była godzina 2:35.
-Cholera, komu się zachciało dzwonić o tej porze. -powiedziałam sama do siebie, przetarłam bardziej oczy i zauważyłam, że dzwoniącym jest Louis.
-Halo? -odezwałam się do słuchawki. Po drugiej stronie usłyszałam śmiechy. -Halo?! -powtórzyłam.
-Ooo Rose? Roooose! A-kuku! Rose.. halooo, jesteś tam? -Lou zaczął krzyczeć mi do słuchawki, słychać było jak bardzo był pijany. Wkurzyłam się.
-Czego ty chcesz? Jest druga w nocy!
-Ale, nie denerwuj się kochanieee. Ja chciałem tylko... -przerwał na chwilę i znowu zaczął się śmiać. -Olivia, nie teraz.. gadam z Rose.. -powiedział i znowu zwrócił się do mnie. -Rose muszę kończyć, idziemy z Olivią, wiesz o co chodzi.. chyba nie jesteś zła, przecież zrobiłaś to samo z Matt'em. -usłyszałam to i w oczach stanęły mi łzy. Rozłączyłam się jak najszybciej. Wybuchłam płaczem. Miałam nadzieję, cholerną nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Teraz wiem, że nic już nigdy nie będzie jak dawniej, muszę wyjechać, teraz jestem w stu procentach pewna, że muszę wyjechać. Zapomnieć o wszystkim, o Louisie, o chłopcach, chociaż to będzie trudne. Nie zostanę tutaj, na pewno nie...
*Z perspektywy Louisa <rano>*
Obudziłem się w jakimś pokoju. Leżałem w łóżku dwuosobowym. Wnętrze było elegancko urządzone. Pewnie jestem w jakimś hotelu. Nie pamiętam prawie nic z wczorajszej nocy, tylko moment, w którym wchodziłem do klubu i zamawiałem kolejne drinki, potem już tylko urywki. Zaraz zaraz, poznałem jakąś brunetkę, jak ona miała na imię? Ahh Olivia, dzwoniłem przy niej do kogoś, a potem. O Boże. Spojrzałem pod kołdrę, na szczęście byłem ubrany. Nie wiem co bym zrobił gdyby okazało się, że my...
Wstałem z tego wielkiego łóżka i rozglądnąłem się po pokoju, nie byłem tu sam.
-Hej, jak się spało? -zapytała mnie Olivia. Stałem jak wryty, no tak przecież wczoraj byłem nawalony i całkiem normalnie rozmawiało mi się z piękną nieznajomą, a teraz? Spałem z nią na jednym łóżku, na szczęście w ubraniach..
-Aaa, dobrze.
-Pamiętasz mnie, prawda? -zapytała.
-Tak, jasne. Możesz mi powiedzieć gdzie my właściwie jesteśmy? -zapytałem. Olivia zaśmiała się lekko.
-Jesteśmy w hotelu, do którego mnie wczoraj zabrałeś.
-Aha, czy my..? -znowu zapytałem. Pełen obaw czekałem na odpowiedź.
-Nie. Po tym jak zadzwoniłeś do niejakiej.. Rose, o ile się nie mylę, poszliśmy razem tutaj. W ostatniej chwili zrezygnowałeś, w sumie nawet lepiej, widzę, że coś cię łączy z tą Rose i nie chcę tego psuć. Będę lecieć, jak będziesz czegoś chciał dzwoń, masz mój numer. Do zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. -powiedziała po czym wyszła z pokoju. Siedziałem tam jeszcze jakieś 10 minut i próbowałem sobie przypomnieć coś z wczorajszej nocy, nagle zerwałem się na równe nogi..
-Co ona do cholery powiedziała?! Że dzwoniłem do Rose! Muszę się dowiedzieć co takiego jej nagadałem! Zaraz, przecież mam jej numer. -powiedziałem sam do siebie po czym wyjąłem z kieszeni telefon i szukałem w kontaktach numeru Olivii. W końcu po dłuższych poszukiwaniach dokopałem się do tego numeru i zadzwoniłem do niej.
-Ouu, dopiero co wyszłam z hotelu, a ty już dzwonisz. No więc o co chodzi? -powiedziała od razu po odebraniu mojego telefonu.
-Musimy się spotkać i to szybko, możesz tutaj wrócić?
-Jasne, jestem niedaleko.
-Ufff, to dobrze. Bądź za 5 minut w restauracji na dole.
-Ok. Paa. -odpowiedziałem jej i rozłączyłem się. Pobiegłem doprowadzić się do jakiegoś porządku po czym wyszedłem z pokoju i zacząłem zmierzać w kierunku windy.
Skierowałem się do restauracji, w której miałem spotkać się z Olivią, usiadłem przy jednym ze stolików i czekałem. W końcu ją zobaczyłem, weszła i rozglądnęła się po całym wnętrzu, w końcu gdy mnie ujrzała, żwawym krokiem ruszyła w moją stronę.
-Witaj znowu! -powiedziała.
-Hej. Możesz mi powiedzieć.. -od razu zmierzyłem do sedna, niestety przerwał mi kelner, który podszedł do nas i zapytał o zamówienia. Oboje zamówiliśmy wodę. -No, więc. Chciałem cię zapytać, o to o czym tak dokładnie rozmawiałem przez telefon z..
-..Z Rose? Już ci mówię, zadzwoniłeś do niej, świetnie się bawiliśmy.. Zacząłeś jej gadać, że idziemy właśnie do pokoju i żeby nie miała ci tego za złe, bo przecież zrobiła ci to samo z jakimś.. Matt'em. -powiedziała Olivia. Boże, złapałem się za głowę, k*rwa co ja zrobiłem.
-Dziękuje ci, dziękuje nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Muszę lecieć, do zobaczenia.. -powiedziałem. Nie czekałem, aż kelner przyniesie wodę, zostawiłem trochę pieniędzy na blacie i wybiegłem jak najprędzej z tej restauracji. Usłyszałem tylko ciche "do zobaczenia". Nie obchodziło mnie to wtedy, teraz obchodzi mnie Rose, i to jak ją przeprosić za tamten telefon. Złapałem taksówkę i powiedziałem kierowcy, aby zawiózł mnie pod adres Rose.
Wysiadając z taksówki przed jej domem, zastanowiłem się. Przecież ona mnie zdradziła, nie obchodzę jej.. mimo to i tak postanowiłem zapukać.
***
Napisałam 12 rozdział. Właśnie wkroczyła Olivia! Na początku miała nazywać się inaczej, ale mam co do niej więcej planów, więc wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że się spodobał. Czytasz=komentujesz! ♥
Wszelkie pytania możecie zadawać na moim asku: ask.fm/Rose699 POZDRAWIAM!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zawsze świetny :D
OdpowiedzUsuńGenialny !
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takim momencie ;p
Czekam na kolejny *__* Pozdrawiam ♥
NatkaxXxLS
omggg! postanowilam przeczytac najpierw teen rozdzial i MUSZE PRZECZYTAC CALOSC! swietnie piszesz! xx
OdpowiedzUsuń~ reality-ruined-my-life-imaginy-blogspot.com
nw która emotka lepiej opisze to co teraz czuje! ta -> ^^/<3 (bo strasznie (jak zwykle :D) podobał mi sie rozdział), czy może ta -> :( (bo jest mi teraz szkoda Rose) :D dylemat dnia normalnie! db nie ważne... myślałam że na tej imprezie pozna Eleonor, ale ja widze że za duzo myśle (najpierw że Rose bedzie podrywał Harry teraz, że na imprezie pozna Els) i dlatego teraz nie mysle! nic sb nie wyobrażam tylko zdaje sie na twoją wyobraźnie :)
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
@WTuszynska
Lalalal Olivia wiecej planow.. hmm. juz ciekwa jestem jakich.. a i musza sie pogodzic.
OdpowiedzUsuń