niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 7

                                            Rozdział 7 ♥

 *Z perspektywy Rose*
   Usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera, przecież powiedziałam, żeby nikt mi nie przeszkadzał!
-Nie chcę nikogo widzieć! -krzyknęłam i miałam nadzieję, że ten "ktoś" sobie pójdzie. Nie doczekałam się jednak tego, wręcz przeciwnie, drzwi zaczęły się uchylać. Obróciłam się, aby zobaczyć kto to.. to był Louis. Zdziwiona wstałam z łóżka i podeszłam do niego. 
-Teraz ci się zachciało rozmawiać, jeszcze z kwiatami przychodzisz, jak przyszłam ci wszystko wytłumaczyć to miałeś mnie gdzieś.. Po co w ogóle przyszedłeś, teraz tutaj chcesz się kłócić? -wygarnęłam mu to wszystko, on spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.. ugh, czemu on tak na mnie działał.. nie chciałam pokazać że wymiękam.
-Rose... 
-Nie przerywaj mi! Teraz ci wszystko wytłumaczę, bo potem zaczniesz gadać i nie będe mogła.. Jak widziałeś mnie w parku, to nie był jakiś tam mój chłopak tylko mój brat! A poza tym... -nie dokończyłam, ponieważ Louis wpił się w moje usta. Zaczęłam oddawać pocałunki, to była taka magiczna chwila.. Nie chciałam, żeby się kończyła, nasze pocałunki były takie zachłanne.. Staliśmy tak jeszcze trochę całując się, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie. Louis spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, mimo że wszystko we mnie buzowało także się uśmiechnęłam.
-Przepraszaam. -powiedział Lou.
-Jak mogłeś pomyśleć, że ja z nim.. fuj -zaśmiałam się i wzdrygnęłam dla żartów. -Ja.. z moim bratem...hahaha
-Oj już dobra.. -zaśmiał się. Po czym podał mi bukiet różowych róż, uśmiechnęłam się i poszłam włożyć je do wazonu. -To co? Może pojedziesz ze mną do chłopaków? Obejrzymy jakiś film, albo coś.
-Czemu nie. No to jedźmy. -powiedziałam. Louis uśmiechnął się po czym objął mnie w pasie. Zaczęliśmy schodzić po schodach, Lou jak to Lou zaczął żartować, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, gdy byliśmy już przy drzwiach krzyknęłam do mamy, że wychodzę.. Ona tylko stała jak wryta, pewnie była zdziwiona, bo jeszcze kilkanaście minut temu byłam wcieleniem zła, no nic, wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta Louis'a.
     Po kilku minutach byliśmy już u chłopaków, Niall zrobił popcorn i obejrzeliśmy jakiś film. Oczywiście nie obyło się bez żartów. Potem zagraliśmy w jakąś nudną grę, dochodziła 22.00 .
-Będę się już zbierać, bo rodzice będą się martwić.. -powiedziałam smutno, nie chciałam ich zostawiać.. bardzo dobrze się czułam w ich towarzystwie.
-Zostań na noooc! Prosimyyy. -powiedzieli chórem chłopcy i zrobili oczka szczeniąt. Nie mogłam im się oprzeć.
-Nie chcę wam się narzucać. 
-Nie narzucasz się! Prosimy! Lou też napewno chce abyś została. -Lou uśmiechnął się.
-No dobra, zadzwonię tylko do rodziców. -jak powiedziałam tak zrobiłam, wszystko wytłumaczyłam mamie i zgodziła się, ponieważ bardzo polubiła Louis'a. Posiedzieliśmy sobie jeszcze trochę, aż w końcu naszła pora spania. 
-No dobra, to gdzie śpię? -powiedziałam, chłopcy spojrzeli po sobie..
-Możesz spać u mnie w pokoju, ja będę spał na podłodze. -powiedział Louis. Zgodziłam się i za chwilę znajdowałam się w jego pokoju. 
-Ładnie tu masz, tak czysto.. -powiedziałam. -Ja idę wziąć prysznic, za chwilę wracam. 
    Gdy wróciłam z łazienki do sypialni Louis'a zobaczyłam, że na podłodze leży materac. Louis podał mi jakąś bluzkę i dres, bluzka była długa i sięgałam mi do kolan, więc ubrałam tylko ją. Louis położył się na materacu i przykrył kocem, ja natomiast położyłam się na łóżku.
-Dobranoc Lou. -powiedziałam i zamknęłam oczy, słyszałam tylko, że mi odpowiedział i odpłynęłam. 
     Obudziłam się w środku nocy, śnił mi się koszmar, podniosłam się do pozycji siedzącej i rozglądnęłam się po ciemnym pokoju. Spojrzałam na podłogę... spał tam Louis, zrobiło mi się go żal, pewnie ciężko mu tam spać, wygląda jak bezdomny (XD), nie mogłam na to patrzeć.
-Louis.. Louis śpisz? -szepnęłam.
-Nie, powieki oglądam.. o co chodzi? -powiedział zaspany Lou.
-Boję się.
-Położyć się koło ciebie? -zapytał opiekuńczym głosem.
-Jak chcesz. -Louis nie czekał na nic tylko wstał z tego materaca i położył się obok mnie, objął mnie w pasie i pocałował lekko w ramię. Czułam się taka bezpieczna, na 100% wiedziałam, że jestem w nim po uszy zakochana. 
-Kocham cię Lou. 
-Ja ciebie też słońce, a teraz śpij. -powiedział i wtulił się we mnie mocniej. Zasnęliśmy tak w swoich objęciach.
***
7 rozdział napisany! Jakiś taki nijaki.. przepraszam nie miałam weny. Mam takie malutkie ogłoszenie: JEŚLI CZYTASZ TO OPOWIADANIE SKOMENTUJ! PROSZĘ NIE WIEM CZY JEST SENS PISAĆ TO DLA DWÓCH CZY TRZECH OSÓB. Nie mówię od razu, że rezygnuję, ale każdy potrzebuje jakiejś motywacji. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, wiem taki jakiś spokojny.. Pozdrawiam ♥♥♥

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny *.*
    Chcę już następny, no! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja bym chciał być na miejscu hahah fajnie ze sie pogodzili :) rozdział świetny czekam na następny :)
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale jak wiesz znalazłam ten blog niedawno ;)
    Kocham ten rozdział ;)
    @Nandos_Bejbe

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja takze teraz.dopiero komentuje.. no ale rozdzial jak i opowiadanie boskie.. nie umiem za bardzo pisac jakis wspanialych komentarzy wiec mnie zrozum :)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz-komentujesz. Nie wiesz nawet jak mi to pomaga ♥