czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 18

                      Nowy wygląd bloga ;)

*Z perspektywy Rose*

   Jechałyśmy windą, Olivia była bardzo spięta, co chciała mi powiedzieć? O co mogło chodzić, to wydaje się bardo dziwne, ona jest taka.. tajemnicza. W końcu znalazłyśmy się w restauracji, jeśli tak można było nazwać małą, szpitalną kawiarenkę. Usiadłyśmy przy stoliku koło okna, leżał na nim biały obrus z pięknymi wzorami, na nim postawione były pojemniki po pieprzu i soli, a obok stojak na serwetki. Spojrzałam na Olivię próbując wyczytać z jej twarzy jakieś emocje, na nic, czułam tylko jak bardzo była zdenerwowana co odbijało się też na mnie. Zaczęłam nerwowo stukać palcami o stół. Założyłam za ucho kosmyk włosów opadający mi na czoło, w końcu postanowiłam się odezwać.
-Too, o czym będziemy rozmawiać? -zapytałam.
-No nie wiem, to ty chciałaś rozmawiać. -odpowiedziała Olivia nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego. 
-No tak. -odchrząknęłam. -To znaczy.. nie, że niby chcę się wtrącać, ale chciałam zapytać dlaczego.. wtedy uciekłaś od Zayna. -Olivia westchnęła, chciałam ją przeprosić i wycofać pytanie, ale uciszyła mnie gestem ręki i postanowiła odpowiedzieć.
-No więc. Na początku postanowiłam sobie, że nikt nie dowie się prawdy, ale wiem, że mogę ci zaufać i proszę abyś nikomu innemu nie wyjawiła tego co ci teraz powiem. -przestraszyłam się, zaczęło się robić dziwnie. Przytaknęłam i słuchałam dalej. -Chodzi o to, że ja.. po prostu nie mogę z nim być.. jestem chora. -zatkało mnie.. chodziło jej, że tak poważnie chora? Wow. 
-A... aha. -zdołałam z siebie wydusić tylko to. Olivia zaczęła kontynuować, widać że było jej ciężko.
-Tak jestem chora.. na białaczkę, zachorowałam jak miałam 7 lat.. przez to straciłam chłopaka, nie chcę tego powtarzać. -nagle wszystko poukładało mi się w całość, te jej wizyty w szpitalu.. myślałam, że to z powodu Louisa, a ona była na badaniach.. dzisiaj też. Patrzyłam tępo przed siebie, w końcu postanowiłam się odezwać. 
-Dlatego nie możesz być z Zaynem? A może raczej nie chcesz? -zapytałam. Teraz już wiedziałam, że Lou jej się nie podoba, mogę być spokojna, ale on mnie nie pamięta, więc wracamy do punktu wyjścia. Olivia zmarszczyła brwi. 
-To nie jest takie łatwe.. 
-To jest łatwe, nie jest jeszcze przesądzone, że umrzesz.. Zayn'owi na tobie zależy i jestem pewna, że jakby się dowiedział o twojej chorobie nie zostawiłby cię. 
-A skąd wiesz, że nie jest przesądzone.. mogę umrzeć, od kilku lat nikt nie może znaleźć dawcy.. ja umrę prędzej czy później, a jeśli byłabym z Zayn'em jeszcze bardziej byśmy cierpieli. -powiedziała. 
-Bronisz się przed miłością.. nawet jeśli zostało ci niewiele czasu chcesz go spędzić sama? 
-Nie bronię się przed miłością.. ja..
-Ty.. co ty? Taka prawda, powinnaś korzystać z życia póki je masz. -powiedziałam, ostatni raz na nią spojrzałam po czym podniosłam się z krzesła i odeszłam. 
Dzisiaj miałam zamiar pojechać do państwa Hendrics, chcą sprzedać dom, a ja mam zamiar go kupić. Gdy wczoraj wybiegłam ze swojego domu po kłótni z Joey'em i Jessie szukałam różnych ogłoszeń, było ich trochę, ale w końcu znalazłam wymarzony dom. Pieniądze dostanę od rodziców, rozmawiałam już z nimi. Gdy uda mi się go kupić urządze w nim moje urodziny, taką parapetówkę połączoną z urodzinami. 
Postanowiłam nie jechać windą tylko przejść się po schodach na podziemny parking, po chwili pożałowałam tej decyzji, nogi strasznie mnie bolały, straciłam kondycję, to wszystko przez te problemy, gdybym miała więcej czasu.
Idąc w kierunku mojego samochodu grzebałam w torebce szukając kluczy, jak na złość nie mogłam ich znaleźć. Przestraszyłam się, że je zgubiłam, położyłam torbę na dachu czerwonego auta i zaczęłam powoli z niej wszystko wyjmować, w końcu zorientowałam się, że nie mam tych kluczy. Wróciłam pamięcią do momentu, w którym ostatni raz trzymałam je w rękach, to było gdy próbowałam je włożyć do torby wchodząc do sali Louis'a, może mi wypadły i są gdzieś u niego;pomyślałam. Postanowiłam udać się do jego sali, jeśli tam bym ich nie znalazła poszłabym do restauracji szukać. No tak, ja mam zawsze szczęście.. 
Z powrotem wpakowałam wszystko do torebki i pobiegłam w stronę schodów, spojrzałam na nie, a następnie w górę. Zaśmiałam się i stanowczo pokręciłam głową, nie będę sie męczyć. Wsiadłam do windy i pojechałam na 4 piętro. Idąc w kierunku sali '214' nuciłam sobie piosenkę Justina Bieber'a-Somebody to love, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14:15, szeroko otworzyłam oczy; byłam umówiona z państwem Hendrics na 15:00, a mam spory kawał drogi do przejechania, jeśli się spóźnie to nici z domu, telefon mam na wyczerpaniu i nie mogę do nich zadzwonić. Będę musiała się nieźle pospieszyć..
Cała w nerwach zapukałam do sali Louis'a, siedział na łóżku i grał w jakąś grę na telefonie. Wyglądał inaczej, tak.. żywo. Dawno go takiego nie widziałam, widać, że zdrowieje. Boże jak ja go kocham.. Louis widząc mnie podniósł głowę do góry i uśmiechnął się lekko, coś w moim sercu drgnęło. Dlaczego nie może mnie pamiętać? Dlaczego żyję jak w jakimś dramacie? 
-Hej Louis, słuchaj.. nie znalazłeś tu może kluczyków od auta? -zapytałam i podeszłam do niego bliżej. Louis uśmiechnął się, wstał po czym wyciągnął z kieszeni kluczyki z brylokiem, na którym widniało logo 1D. 
-Chodzi ci o te kluczyki? -zapytał Lou z ciepłym uśmiechem na perfekcyjnej twarzy. 
-Skąd je masz? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Zauważyłem je, zaraz po waszym wyjściu. 
-Od kiedy możesz wstawać z łóżka?
-Błagam cię.. jestem już prawie zdrowy. Lekarz dzisiaj u mnie był, za jakieś dwa dni wychodzę. -odpowiedział, pokiwałam głową i wyciągnęłam rękę, aby złapać te kluczyki. Niebieskooki podał mi je. W momencie gdy nasze ręce się złączyły poczułam dreszcze. Spojrzałam mu w oczy, a on mi. Nie chciałam przerywać tej chwili, dla mnie znaczyła coś więcej, powoli wpadałam z zakłopotanie, Lou dalej patrzył mi w oczy, poczuł coś. Wiedziałam to. Zbliżył twarz do mojej, dzieliły nas centymetry. Czekałam na pocałunek od dawna, tak za nim tęskniłam, chciałam żeby było dobrze, chciałam poczuć jego cudowne, malinowe usta na moich. Louis już prawie dotykał moich ust, gdy nagle pokręcił głową i opuścił ją. 
-Przepraszam. -powiedział prawie nie słyszalnym głosem.
-No coś ty, to ja przepraszam. -powiedziałam speszona. -Będę się już zbierać.. pa. -ostatni raz na niego spojrzałam i wyszłam zostawiając go lekko zdziwionego i oszołomionego. 
Szłam w kierunku windy totalnie nie wiedząc co właśnie się stało, byłam tak blisko, właśnie miałam go pocałować. Nie mam mu tego za złe, rozumiem go, ale to boli.. to tak do cholery jasnej boli! Gdy w końcu znalazłam się na parkingu odnalazłam mój samochód i z piskiem opon pojechałam do państwa Hendrics. 
*Z perspektywy Louisa*
Gdy spojrzałem jej w oczy podając te kluczyki poczułem coś.. coś dziwnego. Wcześniej nieznana mi twarz stała się taka naturalna, zobaczyłem w niej osobę, którą na prawdę mógłby pokochać. Chciałem ją pocałować, ale w momencie gdy zbliżyłem swoją twarz do jej to wszystko zniknęło, dalej jej nie pamiętałem, znowu stała się obca, a była tak blisko. Czułem się tak strasznie głupio, ona pewnie czuła się jeszcze gorzej. Jestem totalnym idiotą..
*Z perspektywy Rose*
Była 14:30, a ja u Hendricsów będę za conajmniej 40.. i co ja zrobię? Dom, który chcą sprzedać jest dla mnie idealny, jak go nie kupię to nie wiem co zrobię. Nie. To nie jest zachcianka, chcę się usamodzielnić, a nie cały czas żyć na koszt rodziców. I tak już wystarczającym było to, że straciłam pracę. Włączyłam radio, leciała akurat piosenka One Direction-What makes you beautiful, zaczęłam ją śpiewać. Po chwili darłam się na cały samochód. Przyspieszyłam, nie byłam pewna czy zdąże na czas, ale zawsze można mieć nadzieję. 
W końcu dojechałam, przed sobą ujrzałam wspaniały dom, dokładnie taki jak z ogłoszenia. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki, wzięłam torebkę i pospiesznie wysiadłam z samochodu. Zmierzając ku schodom spojrzałam na zegarek; 15:05, czyli spóźniłam się 5 minut. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Drzwi otworzyła mi na oko 40-letnia kobieta z miłym uśmiechem na twarzy. 
-Witam, pani Hendrics jak się domyślam?
-Tak to ja. Mam przyjemność z panią Williams? 
-Tak, miło panią poznać. Przepraszam za śpóźnienie, mam nadzieję, że nie jest pani zdenerwowana. -powiedziałam podając jej rękę.
-Nie, skądże. Zapraszam do środka, mam nadzieję, że spodoba się pani dom mój i mojego męża. 
-Dziękuję. -odpowiedziałam. Wytarłam buty o wycieraczkę, na której było napisane dużymi literami 'Welcome' i weszłam do tego jakże pięknego domu. Już od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że go kupię. Stojąc w korytarzu zaczęłam się rozglądać po całej posiadłości. Pani Hendrics oprowdziła mnie po calusieńkim domu, a na koniec zaprosiła na herbatę. Polubiłam ją i pana Hendricsa.
-I co kochana, masz jeszcze czas na zastanowienie, rozumiemy, że musisz wszystko przemyśleć, ale..
-Biorę ten dom! -krzyknęłam nie pozwalając dokończać panu Hendricsowi. Jego wyraz twarzy był dosyć dziwny, ale za chwilę szeroko się uśmiechnął. 
-Na pewno? Nie chcesz się zastanowić? -zapytała jego żona. To na serio porządni goście, inni by mi wcisnęli ten dom i mieli wszystko gdzieś. 
-Tak, gdy pierwszy raz go zobaczyłam wiedziałam, że tu chcę zamieszkać. Jest idealny i pasuje do mnie w sam raz. 
-Dobrze, więc spotkajmy się jutro, aby podpisać wszystkie dokumenty. -powiedział pan Hendrics. Zgodziłam się, po czym jeszcze trochę porozmawiałam z nimi, pożegnałam się i pojechałam do domu. Chciałam o wszystkim powiedzieć Jessie, ale przypomniałam sobie, że przecież się pokłóciłyśmy. Dzisiaj sobota, przecież miała jechać do taty, zadzwonie do niej. Tylko najpierw pogodzę się z Joey'em, trochę wczoraj przesadziłam i doszłam do wniosku, że po części na prawdę jestem egoistką. Wchodząc do domu od razu skierowałam się do pokoju Joey'a. No to teraz będę musiała przepraszać. Rzecz, której nienawidzę robić. 
***
Hej słońca, przepraszam, że Was zostawiłam i nie dodawałam rozdziałów, i zawiesiłam bloga, i w góle za wszystko Was strasznie przepraszam. Teraz będę dodawała rozdziały normalnie, obiecuję, że nie będziecie musieli czekać. Kocham Was! 
Czytasz=komentujesz
5 komentarzy, następny rozdział :)
Jak myślicie, co się dalej stanie? A może macie jakieś pomysły? 

9 komentarzy:

  1. Kocham! <3
    Tak się cieszę ,że wróciłaś. :)
    Czekam na następny.

    Pozdrawiam, @Paulaaxpp

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww świetny pisz dalej kochanie ♥3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super!
    Nie mogę doczekać się następnych rodziałów :D
    Masz talent do pisania i wymyślania fabuły..
    Jestem bardzo bardzo ciekawa jak to wszystko się skończy :))
    Pozdrawiam :*
    Ps. Pisz dalej bo naprawdę świetnie Tobię to wychodzi :3

    OdpowiedzUsuń
  4. *.* wróciłaś!!! :) baaardzo sie z tego cieszę :* rozdział cudowny i to że Louis czuł coś szczególnego między nim a Rose było takie magiczne... szkoda że się nie pocałowali :( aaaa i mam nadzieję że Olivia będzie z Zayn'em ;P
    czekam na nexta
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jakie to ksjaodbakhvb ♥
    Czekam na następny rozdział! :*
    @_Paulina01_

    OdpowiedzUsuń
  6. bsdkfbdskigcksdgfks.... to jest zajebiste. Prosze Cię niech Olivia bedzie z Zaynem wierze że oni będą szczęśliwi a Rose z Louisem znowu będą parą . PROSZEE... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. HEJJ FAJNEE *V* @Bajgoz jestem xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Nownciwjxnowbxwosnxjqbxoqnxojqsx *________* już kocham państwa Hendrics <3 XDD
    Ta akcja z (niestety prawie) pocałunkiem była bcnjxwuidcwonucibjicqs *______* cudowna!
    @Nandos_Bejbe

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmm niech on w koncu cos poczuje

    OdpowiedzUsuń

Czytasz-komentujesz. Nie wiesz nawet jak mi to pomaga ♥