środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 19


Podeszłam do drzwi Joey'a i lekko w nie zapukałam, rozmawiał z kimś przez telefon, ale po chwili skończył i wpuścił mnie do środka. 
-Co chcesz? Coś się znowu stało i wszyscy muszą ci pomagać i pocieszać? -powiedział, sarkazm przesiąknięty był w każdym wypowiedzianym przez niego słowie. Spojrzałam na niego złowrogo, po chwili jednak z powrotem przybrałam pogodny wyraz twarzy.
-Nie, Joey. Nic się nie stało, przyszłam cię przeprosić. -powiedziałam. Joey zrobił wielkie oczy. 
-Czyżby moja mała siostra, po raz pierwszy od swojego urodzenia przeprosiła? -powiedział żartem. 
-Nie pierwszy raz przepraszam. Nawet nie żartuj tak. Przepraszam za to, że jestem egoistką, za to, że mam wszystkich gdzieś i wszyscy muszą tylko mną się przejmować. Przepraszam, że musiałes mnie znosić i w ogóle przepraszam za wszystko. Teraz już nie będę cię wkurzać bo się wyprowadzam.
-Spoko, siostra.. Zaraz, co?! -jego wyraz twarzy natychmiastowo się zmienił. 
-Ale co, co? 
-Wyprowadzasz się?! -krzyknął. 
-No, tak. -odpowiedziałam spokojnie.
-Dlaczego?! 
-Bo chcę się usamodzielnić? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Joey z powrotem się uśmiechnął i uspokoił. 
-No dobrze. -powiedział. Patrzyliśmy chwilę na siebie, aż w końcu wpadliśmy sobie w ramiona. Ahh jak ja dawno nie przytulałam mojego braciszka. Po długim przytulasie wstałam z łóżka. -A gdzie ty idziesz? -zapytał Joey.
-Chcę również przeprosić Jessie. Byłam dla niej nie miła jak nigdy. -powiedziałam. Joey spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-Przecież ona wyjechała do taty. Nie pamiętasz? Sama z nią o tym gadałaś. -zdziwiłam się, no tak przecież tak byłam zajęta sobą, że nie miałam czasu pamiętać o przyjaciółce, która była ze mną zawsze, na dobre i na złe. Nigdy się nie kłóciłyśmy, więc ta kłótnia jest dla mnie bardzo poważna. Boli mnie, że tak na nią naskoczyłam. Pojechałabym do niej, gdybym mogła. Ale, przecież jutro jadę podpisać dokumenty i załatwić wszystkie sprawy. Westchnęłam. Zadzwonię do niej tylko wyjdę z pokoju Joey'a. Pożegnałam się z bratem i skierowałam się do swojego pokoju. Wchodząc do niego od razu położyłam się na dużym łóżku, na których znajdowało się wiele kolorowych poduszek. Spojrzałam na ekran mojego telefonu poczym wybrałam numer Jessie, bałam się nacisnąć zieloną słuchawkę, przecież rozmawiałam z nią już tyle razy, ale teraz bałam się powiedzieć zwykłe 'cześć'. W końcu zadzwoniłam, odrzuciła połączenie, znowu-to samo. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, aż w końcu postanowiłam napisać do niej sms-a. 
Do Jess:
Hej Jessie. Umm, nie wiem właściwie co napisać, w sumie lepiej, że odrzucałaś moje połączenia, bo nie dałabym rady nic z siebie wydusić. Chcę cię po prostu przeprosić, wiem że byłam dla ciebie nie miła, ba! Nie miła to źle powiedziane, byłam dla ciebie wredna, bardzo za to przepraszam. Na prawdę nie mogę sobie wybaczyć, że w ogóle tak się do ciebie odezwałam i gdybym tylko mogła cofnęłabym czas. Wiem, że nie powinnam tak na ciebie naskakiwać, chciałaś dobrze, rozumiem to. Wiesz, że cię kocham? Wiem, że wiesz i wiem, że póki co nadal jesteś zła. Poczekam, mam nadzieję, że kiedyś w końcu mi odpuścisz. Kocham Cię pamiętaj, Rose xx

Napisałam długiego sms-a, no cóż to i tak nie było wszystko co chciałam jej przekazać. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz i mimowolnie się uśmiechnęłam. Jessie.

-Halo? -powiedziałam. 
-Hej, przeczytałam wiadomość. -powiedziała. Głos miała... wesoły?
-I? 
-No i.. Wiesz, że nie umiem być na ciebie zła. -powiedziała. Zapiszczałam.
-Yaaay! Jeszcze raz przepraszam, dziękuję i kocham cię! -krzyknęłam. Jessie zaśmiała się. 
-Ok, muszę kończyć. Spotkamy się w poniedziałek. 
-Oook, papa. Mam ci tyle do opowiedzenia. 
-Nie mogę się doczekać. 
-Ok, pa. -rozłączyłam się. Byłam strasznie szczęśliwa, że Jess mi wybaczyła, przecież nieźle na nią naskoczyłam, no ale jak zawsze się kłócimy szybko się godzimy, a robimy to tak rzadko, że przepraszamy się jakbyśmy niewiadomo co zrobiły. Za to ją kocham. Nie mogę się doczekać, aż przyjedzie. 
Spojrzałam na telefon po czym odłożyłam go na szafkę i poszłam do kuchni. Podeszłam do lodówki i zaczęłam wyciągać z niej jedzenie. Uświadomiłam sobie, że nic dzisiaj nie jadłam. Wyciągnęłam jeszcze świeży chleb i zrobiłam sobie najzwyklejszą w świecie kanapkę. Potem poszłam do swojego pokoju biorąc pierwszy kęs. Wchodząc do niego usiadłam przy biurku i otworzyłam laptopa. Pierwszym co zrobiłam po włączeniu go było zalogowanie się na twittera. Sprawdziłam czy ktoś nie napisał, zdziwiłam się-było pełno wiadomości, w których ludzie prosili o follow. Nie wiedziałam do końca o co chodzi, ale zauważyłam tweeta skierowanego do mnie-jedna Direcioner pytała czy jestem z Lou. Nie wiedziałam co jej odpisać, więc napisałam, że się znamy, ale nie jesteśmy razem. To nic nie dało, bo Directioners są jak jacyś detektywi, miały niewiadomo skąd zdjęcia moje i Lou gdy byliśmy na spacerze w parku. Jak narazie postanowiłam się już więcej nie wypowiadać w tej sprawie, fanki i tak wiedzą, że Lou leży w szpitalu i stracił pamięć. No trudno, dokończyłam kanapkę i poszłam do łazienki. Biorąc prysznic zastanawiałam się jak to będzie, przecież zrobię przyjęcie urodzinowe w nowym domu. Zaproszę Louisa, ale wątpie, żeby przyszedł. Może chłopcy go namówią. Ehh, mam nadzieję, że Jess mi pomoże w przeprowadzce. Kończąc rozmyślanie i planowanie wyszłam spod prysznica, stanęłam na ręczniku i powoli zaczynałam wycierać każdą część ciała. Owinęłam się jeszcze miękkim ręcznikiem, a drugi założyłam na włosy poczym wyszłam z łazienki kierując się do sypialni, tam wyjęłam czerwoną pidżamę z jakimiś dziwnymi wzorkami i wróciłam z powrotem do łazienki. Zdjęłam ręcznik i jeszcze raz dokładnie się wytarłam po czym założyłam ciepłą pidżamę. Zdjęłam z włosów ręcznik po czym rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Wychodząc z łazienki minęłam się na korytarzu z Joey'em, który puścił mi oczko, uśmiechnęłam się do niego i weszłam do swojego pokoju. 
Gdy ścieliłam łóżko dostałam sms-a, jak się później okazało nadawcą był Liam. 
Jego treść brzmiała tak:

Do Rose:
Hej Rose, chciałem do ciebie napisać, aby cię powiadomić, że Lou jutro około 9:00 wychodzi ze szpitala. Mogę rano po ciebie podjechać, jeśli chcesz pojechalibyśmy razem po niego x

Szybko mu odpisałam:


Do Liam'a:

Hej, Liam słuchaj, chyba dzwoniłam do Harry'ego i mówiłam mu, że jutro jadę podpisać dokumenty dotyczące zakupu mojego nowego domu. Państwo Hendrics pewnie dzwonili już do moich rodziców, o której dokładnie godzinie mam się z nimi spotkać, ale za chwilę idę spać, a oni pojechali do babci. Nie martw się, rano napewno zadzwonię i powiadomie cię czy jadę z tobą czy nie. Dobranoc xx

Liam odpisał mi krótkie 'dobranoc', ale nie patrzyłam już na telefon. Odłożyłam go po czym położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć, miałam przeczucie, że nie pojadę po Louisa, że pewnie o właśnie 9:00 będę musiała być u Hendricsów, a bardzo chciałam po niego jechać. Znając moje szczęście właśnie tak będzie. Nie zastanawiając się już nad niczym dłużej spróbowałam zasnąć. 

~*~

Szłam środkiem ulicy kompletnie nie zważając na samochody, które od czasu do czasu przez nią przejeżdżały. Byłam zadowolona, szczęśliwa, szłam dalej. Nagle na drodze zauważyłam ciemną postać, niewiadomo skąd zaczęła robić się mgła ograniczająca mi widoczność. Nic nie widziałam, tylko tą czarną postać, która z każdą sekundą była bliżej mnie. To co czułam w tym momencie nawet nie dorównywało strachowi, który poczułam gdy postać zaczęła wyciągać do mnie rękę. Całe moje ciało przeszły ciarki, chciałam uciekać, ale coś mnie trzymało, nogi zrobiły się ciężke, głos ugrzązł. W końcu nieznajomy spróbował mnie złapać, pociągnął mnie za rękę, ale w momencie gdy to zrobił poczułam wstrząsy, rozglądałam się w poszukiwaniu ratunku, na nic. Wstrząsy nie ustępowały, wręcz przeciwnie-nabierały na sile. Nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami, spojrzałam w dół, zauważyłam cienką linię, która po chwili zamieniła się w wielką przepaść. Bałam się. Chciałam żyć. Nagle twarz nieznajomego cienia rozświetliła się, był to Louis. Oniemiałam, chciałam zapytać co tu robi, ale nie mogłam. Nie potrafiłam otworzyć ust. Brunet uśmiechnął się do mnie uśmiechem, którego jeszcze nigdy nie widziałam, przestraszyłam się go. Przestraszyłam się Louisa. Jego oczy zaczęły się świecić i zrobiły się czerwone. On sam zaczął śmiać się jakby ze mnie szydził, poczułam, że spadam, chciałam, żeby podał mi rękę, wyciągnął mnie. On tylko się śmiał. W momencie, w którym prawie wydostałam się znad przepaści on wyciągnął rękę i zepchnął mnie na sam dół wielkiej otchłani. Nie wiedziałam co się dzieje, po prostu spadałam, w końcu mogłam zacząć krzyczeć. Wydzierałam się w niebogłosy, ale patrząc w górę widziałam tylko jego twarz, nie tą,w której się zakochałam. Ta twarz była przerażająca, te oczy, złowieszczy uśmiech, to wszystko tak mnie przerażało. W momencie gdy miałam uderzyć o ziemię poczułam zapach... jajek?

~*~
-Rose, wstawaj. Jest 7:00, a przed dziewiątą musimy być u Hendricsów, masz, zrobiłam ci śniadanie. Jajecznica taka jaką lubisz. -powiedziała mama podając mi talerz pachnącego jedzenia. Byłam oszołomiona po tym śnie, a właściwie koszmarze, więc podziękowałam mamie, a gdy wyszła skuliłam się i zaczęłam zastanawiać co właściwie znaczył ten koszmar. Gdybym tylko mogła wiedzieć o co w nim chodziło. Pewnie to tylko mój wymysł, bo zamartwiam się tym wszystkim. Albo? Nie, to jest głupie, a może? Może Louis za mną nie przepada, a ja bojąc się właśnie o to wymyśliłam sobie we śnie właśnie taki obrazek? Co jeśli nigdy nie odzyska pamięci i już zawsze będę dla niego tą nieznośną nieznajomą? Powinnam przestać się bać i zamiast pogarszać sprawę trochę go do siebie przekonać. Przecież jeśli raz się we mnie zakochał, może zrobić to po raz drugi. 
Myśląc tak nawet nie zauważyłam, a wybiła 7:30.
-Cholera! -krzyknęłam sama do siebie, miałam pół godziny na wzięcie prysznica, wysuszenie włosów, ubranie się, przygotowanie dokumentów i ogólne 'ogarnięcie'. Jestem bardzo niepunktualna, więc jeszcze bardziej zaczęłam się obawiać, ale jadę z rodzicami i oni nie pozwolą mi się spóźnić. 
Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam krótki, ale orzeźwiający prysznic. Susząc włosy jednocześnie szczotkowałam zęby, gdy zrobiłam obydwie rzeczy pobiegłam do pokoju i wyjęłam z szafy, jakieś schludne ubranie. Ubrałam się w TO po czym zrobiłam sobie dosyć wysokiego koczka i pobiegłam do kuchni na śniadanie. Wybiła punkt ósma i rodzice mnie pospieszali, musieliśmy już wyjeżdżać. Na szczęście mój przyszły dom znajduje się niedaleko domów chłopców, więc będziemy mogli utrzymywać kontakt.
~*~
Punkt 9:00 zadzwoniliśmy do domu państwa Hendrics, tym razem otworzył pan domu. Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy do środka. Po krótkiej rozmowie przeszliśmy do rzeczy. Niedługo po tym mogłam się już nazywać szczęśliwą posiadaczką najwspanialszego domu na świecie. Żegnając się z państwem Hendrics otrzymałam klucze do domu, właściwie już mogłam się wprowadzać, ale musiałam wszystko spakować. Meble zostały już zamówione, więc niedługo się wprowadzam! Całą drogę do domu nawijałam jaka ja to jestem szczęśliwa totalnie zapominając o Liamie i Louisie.
Około 9:50 byłam już w domu. Przypomniałam sobie o Liamie i od razu wysłałam mu sms-a cała w nerwach. Pewnie go zawiodłam.

*Z perspektywy Louisa*
Siedząc na łóżku szpitalnym grałem w jakąś nudną grę na telefonie. Czekałem na Liama, który miał po mnie przyjechać. Mówił, że chyba będzie z Rose, więc się ucieszyłem. Coś mnie do niej ciągnie, a po tym gdy prawie się ostatnio pocałowaliśmy jeszcze bardziej zaczęło mi na niej zależeć. Nie, nie zakochałem się, po prostu ją lubię. Może znaczy dla mnie trochę więcej niż zwykła przyjaciółka, ale na pewno się nie zakochałem. 
Spojrzałem na torbę z ubraniami leżącą koło mnie, byłem już spakowany. Nagle naszło mnie, że chyba o czymś zapomniałem, poszedłem do łazienki i od razu wiedziałem o co chodziło - szczoteczkę do zębów, która już po chwili znajdowała się w kosmetyczce, którą przyniosła mi Rose. Wróciłem do poprzedniej wykonywanej przeze mnie czynności dalej czekając na Liama i Rose. Nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Od razu spojrzałem w tamtą stronę, był to Liam, czytał coś w telefonie. Był bez Rose, pomyślałem, że pewnie jest na mnie zła o to co się ostatnio stało, więc nie chciała przyjechać. Poczułem się głupio, bo to właśnie na nią czekałem. Liam podszedł do mnie i podał mi dłoń. Uśmiechnąłem się do niego i wstałem jednocześnie podnosząc torbę z łóżka. 
-Hej Liam. -powiedziałem. -Nie jesteś z Rose? -zapytałem, aby się upewnić. 
-Nie, Louis, nie ma ze mną Rose. Dzwoniłem do niej wczoraj i powiedziała, że da mi znać czy jedzie, ale zapomniała o tym i dopiero przed chwilą dostałem od niej sms-a, w którym przeprosiła. -odpowiedział. Wiedziałem, że nie chciała po mnie przyjeżdżać, pewnie ma mnie za idiotę, zresztą, ja siebie też mam za idiotę. 
-Aha, jesteś na nią zły? -Liam spojrzał na mnie jak na debila.
-No coś ty! Miała prawo zapomnieć, ma tyle problemów, nie śpi po nocach, cały czas czymś się martwi, a za wszystko obwinia tylko siebie. Do tego podobno miała zamiar kupić dom. Pewnie jest już tak zmęczona, że zapomniała do mnie zadzwonić, musiałbym być mocno stuknięty, żeby mieć jej to za złe. -powiedział. Nie wiedziałem, że Rose ma tyle problemów, wygląda na szczęśliwą, no ale niby czemu ma taka być jak przecież byliśmy razem, ale podobno uwierzyłem w to, że mnie zdradziła. Czyli to tylko i wyłącznie przeze mnie ma te problemy... 
Totalnie się wyłączyłem. Szedłem za Liamem wprost do samochodu. Gdy do niego doszliśmy, usiadłem na miejscy pasażera i poczekałem, aż Liam zajmie miejsce kierowcy. W końcu odjechaliśmy, nie mogłem się doczekać, aż zobacze chłopaków. Polubiłem ich chociaż ich nie pamiętam. 

***
Czytasz-komentujesz
5 komentarzy, dodaje następny rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się podoba. 
Jeśli chcesz być informowana na tt o nowych rozdziałach odwiedź zakładkę 'Informowani na twitterze'.
Jak myślicie, co stanie się dalej? A może macie jakieś pomysły? Czekam na komentarze.<3


10 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetny rozdział! ^^
    Mam nadzieję że Louis i Rose znowu będą razem ♥
    Z niecierpliwością czekam na nexta! :* xx
    @_Paulina01_

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nastepny ;3 <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Lou sobie wszystko przypomni proosze <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next ? ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. 5 komentarzy i next :PP pomyślałam sobie że będziesz musiała się pośpieszyć jak popatrzyłam na ilość komentarzy pod tym rozdziałem... ale kurde ten anonim wydaje się jakby był jedną i tą samą osobą ;/ ale ja nic nie sugeruję :DD a wracając rozdział świetny, Lou się zakochuje w Rose (jestem happy ^^), która pogodziła sie naszczęście z bratem i przyjaciółką... oh jak pięknie *,*
    czekam na nexta <3
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myśle, że to tylko jedna i ta sama osoba, ale nie mnie to oceniać. Cieszę się, że ci się podoba.

      Usuń
  6. Kocham to <3 ja myślałam nad czymś takim, że jak zobaczy swój dom i wszystkie swoje rzeczy to mu się przypomni <3
    To byłoby dobre ;D
    Trochę szkoda, że Lou myśli, że to przez niego Rose nie chciała go odebrać ze szpitala...
    Czekam na nn ;3
    @Nandos_Bejbe ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ajj <3 , świetny blog ! dawaj szybko next'a . Zakochałam się . !

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajajajajaj czekal a ona nie przyszla.. kurde

    OdpowiedzUsuń

Czytasz-komentujesz. Nie wiesz nawet jak mi to pomaga ♥